Strony

Strony

Strony

sobota, 29 kwietnia 2017

słowa które łamią ....drzewa




"Na wyspach Salomona, na południowym Pacyfiku, 
tubylcy stosują niezwykłą metodę obalania drzew. 
Jeśli drzewo jest zbyt duże, żeby je ściąć siekierą, zwalają je - wrzeszcząc na nie. Ludzie z lasu obdarzeni specjalnymi właściwościami wspinają się o świcie na drzewo i nagle jednocześnie krzyczą na nie ze wszystkich sił. I robią to tak przez trzydzieści dni. 
Aż drzewo umiera i pada. Istnieje teoria, że wrzask zabija Ducha drzewa. 
Wedle tubylców to zawsze odnosi skutek.
Ach, te biedne naiwne dzikusy. Takie dziwaczne zabobony z dżungli. 
Krzyczeć na drzewa, też coś! Jakie to prymitywne. 
Robią to tylko dlatego, 
że nie znają zdobyczy współczesnej techniki i nie są odpowiednio wykształceni.
A ja? 
Ja krzyczę na swoich bliskich....
 I krzyczę przez telefon i podczas koszenia trawy. 
Krzyczę na telewizję i na gazety, i na radio. 
Nieraz zdarzało się mi się nawet wygrażać niebu zaciśniętą pięścią i krzyczeć. 
Mój sąsiad wrzeszczy często na swoją rodzinę i na samochód. 
Tego lata słyszałam, jak darł się przez całe popołudnie na składaną drabinkę.
My, współcześni ludzie, uprzejmi, wykształceni, krzyczymy na ruch samochodowy i na sędziów sportowych, i na rachunki, i na banki, i na różne urządzenia, zwłaszcza na urządzenia. 
Najczęściej krzyczymy na różne sprzęty domowe i na członków rodziny. 
Krzyczymy tak długo, aż dusza ludzka się poddaje…
Bo kije i kamienie mogą połamać nasze kości, ale słowa mogą złamać nasze serca…"
/Robert Lee Fulghum, pisarz USA/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz