piątek, 1 kwietnia 2016

witaj w klubie idiotko....





"Stoisz, jak stałaś. Z rozsznurowanymi butami. Po środku pokoju, nie wiesz czy rzucić się na łóżko, zakopać pod kołdrę czy skurczyć nogi pod siebie. Obiecywałaś sobie jeszcze niedawno, że nikogo tak blisko nie dopuścisz. Że nie dasz się omamić wizją miłości, przyszłości i wspólnoty. Posiadania kogoś i czyichś uczuć na wyłączność. To się nie sprawdza, to nie działa, im wcześniej to zrozumiesz tym lepiej.
Ty idiotko.
Chciałaś prasować mu koszule, krawaty wiązać. Rozstawiałaś nogi szeroko, gdy chciał, robiłaś te schabowe, mimo, że tłuszcz wsiąka w panierkę. Kupowałaś colę, mimo że nie zdrowa i robiłaś wszystko to, co mogłoby mu się spodobać.
Ty idiotko.
Planowałaś majowe weekendy, wypady ze znajomymi. Jakieś targi i muzea, pikniki. Przysiadów robiłaś więcej, żeby pupę podnieść i własne samopoczucie też. Zwiększyłaś ilość darmowych minut, żeby móc rozmawiać.
Ty idiotko.
Ciągle pierwsza, najlepsza, najwspanialsza. Najseksowniejsza, o najpiękniejszym uśmiechu i oczach. Dziewczyna cud! Zachwycająca ona, zachwyceni znajomi nią. Najkurwalepsza.
Ty idiotko.
Ubzdurałaś sobie, że to się jeszcze zdarza, że się dzieje.
Że ludzie się poznają, kochają, całują, tulą do snu. Myślą o sobie, tęsknią, piszą, dzwonią, są dla siebie uprzejmi i mili.
Ty idiotko.
Nie wiem kiedy się nauczysz, że to się nie dzieje tak o.
Że w tych czasach miłość, wierność to towar praktycznie deficytowy. Że nad związkiem trzeba pracować ciągle, we dwoje. Wiesz, to jak uprawianie wspinaczki tylko trudniejsze i w momencie, kiedy ta zabawa znudzi się jednemu drugi musi starać się przetrwać. Bo nie ma już tego wsparcia, ubezpieczenia, do kogo się odezwać.

Ty idiotko, witaj w klubie..."
/Jestem spragniona/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz