wtorek, 4 października 2016

NIE BÓJ SIĘ SEGREGOWAĆ ..."znajomych"


"Bo nie ma niczego złego, w pozbywaniu się z naszego życia ludzi, którymi nie chcemy się otaczać.
Co parę miesięcy czyszczę swojego Facebooka z osób, z którymi nie utrzymuję kontaktu lub takimi, które swoją aktywnością mnie irytują.
Robię to głównie dlatego, bo chcę odcedzić treści ludzi, którzy są dla mnie wartościowi, od reszty tego całego chłamu, którym raczą mnie pozostali znajomi. Niestety, ale Facebook, a właściwie jego użytkownicy są zaprogramowani tak, że windują w górę wszystkie „dobrze klikalne śmieci”, doprowadzając tym samym do takiej sytuacji, że ta naprawdę interesująca treść spada gdzieś na samo dno. Albo nawet głębiej – grubo pod mułem i wodorostami.
Dlatego co dwa lub trzy miesiące pozbywam się co najmniej jednej dziesiątej znajomych. Zasady są proste. Jeśli:
- nie rozmawialiśmy ze sobą dłużej niż pół roku
- twoje wiadomości sprowadzają się jedynie do próśb o kasę czy - cokolwiek innego, a później nawet nie raczysz mi podziękować
- klikasz w durne linki i akceptujesz regulaminy, które pozwalają dodawać na Twój profil jakieś viralowe treści
- wrzucasz na swoją tablicę zdjęcia zdeformowanych dzieci i pobitych zwierzątek
…to automatycznie wylatujesz.
Wam też polecam skonstruowanie sobie tego typu listy. Nagle, już po pierwszej czystce, zauważycie jak Wasz główny feed potrafi być przejrzysty.
Jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że skoro robię coś takiego na Facebooku, to dlaczego nie miałbym praktykować tego w prawdziwym życiu?
Dlaczego miałbym pozbywać się ze znajomych ludzi, którzy irytują mnie na Facebooku, a nie mógłbym tego robić z ludźmi, którzy naprawdę tworzą krąg moich realnych znajomych? I owszem, o ile skasowanie kogoś na fejsie, „bo nas tam wkurwia” wcale nie musi łączyć się z tym, że realnie z kimś takim zrywamy kontakt. W końcu hej! To tylko internetowy profil.
Są jednak takie osoby, które zakwaszają nasze życie do tego stopnia, że przebywanie z nimi nawet od święta jest dla nas cholernie męczące. I wy dobrze wiecie o kogo mi chodzi. W końcu wszyscy mamy takie chwasty wśród znajomych i tylko jakieś głupie konwenanse blokują nas przed tym, aby z nimi zerwać kontakt.
Nie wiem jak wy, ale ja już dawno zapomniałem o tym, co wypada, a czego nie i wierzcie mi lub nie, ale żyje mi się dzięki temu o niebo lepiej.
Na początku zrozumiałem, że…
KAŻDY POWÓD JEST DOBRY, ABY USUNĄĆ KOGOŚ Z GRONA NASZYCH ZNAJOMYCH
Każdy, który sprawia, że czujemy się niekomfortowo w czyimś towarzystwie.
Jeszcze rok temu sam żyłem w klatce norm społecznych, które blokowały mnie przed tym, aby wyrwać się z grona osób, które mnie irytowało. Później jednak złapałem, że nie ma sensu marnować naszego życia na kontakty z irytującymi ludźmi.
I nie istotne czy komuś takiemu zdarzyło się obrazić waszą dziewczynę, na każdym kroku był dla was bucem, czy po prostu zapominał się myć. Od paru miesięcy.
Jeżeli żadne sugestie z waszej strony nie poskutkowały, to nie widzę przeciwwskazań, aby z kimś takim po prostu zerwać znajomość. Ja z paroma osobami jakiś czas temu już tak zrobiłem i dopiero wtedy poczułem się w pełni wolny.
Już nie słyszę tekstów przemądrzałych kumpli, którzy wszystko wiedzą najlepiej. Już nie muszę użerać się z kimś, kto od początku naszej znajomości podcinał mi skrzydła.
Już nie muszę wstydzić się swoich sukcesów w obawie, że ktoś od razu znajdzie w moim szczęściu parę negatywów.
Już rozumiem, że życie jest za krótkie, by plątać się sieci znajomych, którym ciągle coś nie pasuje i którzy samą swoją obecnością sprawiają, że mamy ochotę rzygnąć sobie przez ramię.
Już jest fajnie.
I wyrzucę do kosza każdego, kto spróbuje mi ten stan zniszczyć."
/Anonimek/

P.S.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz