piątek, 4 listopada 2016

....jak głośno bije we mnie twoje serce....?




Gdybym mówił językami blogów i Pudelków,
a nic w sobie bym nie miał, byłbym jak taczanka
na stepie albo listek orbit przyklejony
do oparcia krzesełka na hali odlotów.
I gdybym posiadł tysiąc selfie i hasztagów,
i znał wszystkich na mieście i każdego z fejsa,
a nie miał nawet siebie w odcinkach i ciebie
szamoczącej się w sieci, byłoby mnie mało.
I gdybym chował twarze za awatarami,
udając udawanie orgazmów i lajków
za pieniądze olbrzymów, a nie miał nic ponad,
byłbym tylko tłem dla tła i cieniem dla cienia.
Ale nie znoszę próżni i nie widzę serii
swoich odbić w witrynach, nie mieszkam w smartfonie
z najnowszym androidem, nie śmiem nie tweetować,
że tweetuję o sobie, gdy mówię o życiu.
Ale jestem cierpliwy i jestem łaskawy,
daleki od zagniewań i pełen miłości,
kiedy wyłączam tablet i idę na spacer,
słysząc, jak głośno bije we mnie twoje serce.
/T. Dalasiński/

P.S.
Niech szary, niepozorny piątek nabierze trochę koloru!
Skosztujcie nieco zielonej nadziei,
 dodajcie garść chmurnego błękitu i
 wymieszajcie ze złoto-pomarańczowym horyzontem liści....
Udanego dnia pełnego kolorów!
:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz