niedziela, 14 sierpnia 2016

...dobra zawyczajność....





"Żeby zbudować dobrą zwyczajność potrzeba trzech podstawowych składników:
codzienności, cierpliwości i odpowiedniego kompana.
Potrzeba kogoś, z kim ta zwyczajność nie będzie nudna, tylko piękna. I zadziwiająca. I trwała.
Kogoś, z kim można się pokłócić o rozrzucone kapcie i niewyrzucone śmieci, a potem wtulić się w to magiczne miejsce pod obojczykiem i oglądać dobre i głupie filmy.
Kogoś, w kim każdego dnia chcesz się przeglądać.
Kogo możesz obudzić w środku nocy i powiedzieć: boję się starości albo boję się, że przestaniesz mnie kochać. Zwyczajność może pachnieć ciastem cytrynowym albo spalenizną.
Może być głośna albo cicha. Ale musi być w niej dużo bliskości.
Zwyczajność musi być bliska. Musi koić. Dawać nadzieję.
Ona musi się w tej zwyczajności czuć najpiękniejsza, a on musi być supermenem.
Widziałam taką zwyczajność i wiem, że ludzie potrafią sobie taką stworzyć. I ja o tym marzę.
O tym, żeby codziennie słyszeć: jaką chcesz herbatę? i umieć z tego pytania wyczytać miłość, nastrój i jego wszystkie lęki. Słyszeć: daj mi spokój albo znowu nie umyłaś naczyń i dopytywać, i kłócić się z nim, i krzyczeć, zazdrościć, a potem znowu się budzić obok niego i pytać na dzień dobry: możesz mi zrobić herbatę?
I czekać aż on zapyta, jaką i cieszyć się, że dopóki będzie pytał, będę się go uczyć, czytać mu z ruchu warg miłość, troskę z gestów, nastrój z jego wzroku.
I że to będzie nasza zwyczajność. Bliska i dobra. Dom zamknięty w jednym pytaniu."
/K. J. Markiewicz/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz