sobota, 21 stycznia 2017

miłość i nadzieja.....





"Była sobie na świecie Miłość. Miała ta Miłość, rzecz jasna, Obiekt Miłości.
Było im dobrze razem. Obiekt patrzył na Miłość zakochanymi oczami i mówił:
- Kocham cię!
Miłość kwitła i była dla swojego Obiektu Miłością absolutną, bezwarunkową, wcieloną.
Mijał czas i Obiekt coraz rzadziej patrzył na Miłość w ten sam sposób, co kiedyś. Teraz Miłość musiała sama pytać:
- Kochasz mnie?
- Co? – z roztargnieniem dopytywał Obiekt. – O co chodzi? Kocham cię, kocham… Nie wierzysz?
Miłość, rzecz jasna, wierzyła i ufnie tuliła się do ramienia swojego Obiektu. W ten sposób Miłość zmieniła się w Wiarę.
Wierzyła Obiektowi bezgranicznie, nawet gdy coraz rzadziej bywał w domu. Nawet, gdy czuła zapach obcych perfum. Pewnego dnia Obiekt zniknął i nie było już komu wierzyć.
Po Obiekcie pozostały drobiazgi: szczoteczka do zębów, stare kapcie, pęknięty kubek. Wiara niczego nie wyrzuciła.
- To pewnie głupie - mówiła sama do siebie - nie ma co robić sobie nadziei… Ale może jednak wróci?
Wiara, rzez jasna, nie może istnieć bez Przedmiotu Wiary. W ten sposób Wiara stała się Nadzieją, bowiem Nadzieja jest bezprzedmiotowa.
Nadzieja wciąż żyje i czeka. Czeka i ma nadzieję. Nadzieja umiera ostatnia i wciąż nie może umrzeć. Ponieważ następna przychodzi Nienawiść.
Nadzieja musi więc trwać do końca."

/Piotr Bromor/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz