wtorek, 17 listopada 2015

Miłość na 4 łapach....




"Jestem weterynarzem i zostałem poproszony o zbadanie dziesięcioletniego psa rasy wilczarz irlandzki o wdzięcznym imieniu Belker. Właściciele psa, Ron i jego żona Lisa oraz ich mały synek Shane byli bardzo związani z Belkerem i mieli nadzieję na cud. Po zbadaniu Belkera okazało się, że umiera na raka. Powiedziałem im, że nie ma szans na jego wyleczenie i zaproponowałem, że pomożemy mu spokojnie umrzeć w ich domu. W trakcie ustaleń dotyczących całej procedury Ron i Lisa powiedzieli mi, że chcą by ich sześcioletni syn Shane był obecny podczas zabiegu, ponieważ uważają, że to będzie dla niego cennym doświadczeniem....
Następnego dnia, czułem znajomą gulę w gardle widząc jak cała rodzina zgromadziła się wokół Belkera. Shane wydawał się taki spokojny klepiąc psa po raz ostatni i zastanawiałem się czy chłopiec rozumie co się dzieje. W ciągu kilku minut Belker spokojnie od nas odszedł. Shane wydawał się całkowicie akceptować ten fakt.
Jeszcze przez chwilę siedzieliśmy razem zastanawiając się głośno nad tym dlaczego zwierzęta żyją krócej niż ludzie....
Shane, który do tej pory tylko słuchał nagle powiedział
- Ja wiem dlaczego tak się dzieje.
Zadziwieni, zwróciliśmy się ku niemu. To co powiedział potem po prostu mnie poraziło. Nigdy w życiu nie słyszałem wyjaśnienia, które przynosiłoby tyle otuchy. Shane powiedział
- Ludzie rodzą się, żeby mogli nauczyć się jak żyć dobrym życiem, czyli jak ciągle kochać innych ludzi i jak być zawsze dobrym, prawda...?
A potem dodał:
- A psy jak się rodzą to już to umieją, więc nie muszą spędzać tu tyle czasu...."

/.../

P.S.
Kocham Cię ...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz