wtorek, 26 stycznia 2016

(Bez)wartościowe Internetowe kontakty....




To może mózg też wierzy w to, że rozmowa tete-a-tete i telefoniczna albo na Skypie to to samo?
- Tylko że rozmowa nie jest tylko zakodowaniem i odkodowaniem komunikatu. To również przeżycie, które słuchawka czy ekran osłabiają. Nie dostrzeżemy niuansów, nie poczujemy zapachu. Poza tym, kiedy rozmawiamy z kimś bliskim, kto siedzi obok nas, mamy poczucie niczym rybak na środku morza, że zawsze możemy sięgnąć po koło ratunkowe, gdyby coś złego się działo. A tym kołem ratunkowym ...jest zaspokojenie nagłej potrzeby przytulenia się.
Spotkanie z drugim człowiekiem to nie tylko konwersacja. To także droga, która do niej prowadzi. W świecie rzeczywistym trzeba wstać z kanapy, ubrać się, uczesać. Z samych tych czynności przygotowawczych można czerpać przyjemność. Sam, kiedy ostatnio wybierałem się do opery na „Aidę”, przeczytałem libretto, pozbierałem ciekawostki o tle historycznym, a nie jestem wielkim miłośnikiem opery. Wyjście potraktowałem jako dobry pretekst, żeby się czegoś dowiedzieć.
Spotkanie w Internecie nie wymaga żadnego wysiłku z naszej strony, można siedzieć w piżamie, z brudnymi włosami, a to pielęgnuje w nas lenistwo. Choć nie można powiedzieć, że kontakt w Internecie nie ma absolutnie żadnej wartości, bo ma.
 /Robert Rutkowski/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz