"Twoja doba, odkąd sięgasz pamięcią, ma 24 godziny...
Zdaje się, że to
wartość niezmienna – w przeciwieństwie do obwodu Twoich bioder. 24
godziny. Dokładnie tyle, ile doba Baracka Obamy, matki trójki dzieci
albo Beyoncé. 24 godziny, w czasie których codziennie udaje Ci się nie
osiągnąć NIC.
To znaczy: nie chudniesz, chociaż byś chciała, bo
bardziej niż seksbombę, przypominasz aktualnie niewypał. Zmieniłabyś
pracę, bo za mało zarabiasz, ale boisz się, bo lepsze zło oswojone niż
czyhające za rogiem takie chuj-wie-co. Kupiłabyś nową bieliznę, bo
obecnej nie wziąłby nawet Caritas, ale w sumie po co, skoro kontakt z
mężczyzną masz raz do roku, kiedy Twój ginekolog robi Ci cytologię oraz
USG. Przeprowadziłabyś się także do innego mieszkania, bo obecna
dzielnica przypomina Ci dziewięć kręgów piekła Dantego, ale wymagałoby
to ruszenia dupy, a ta już dawno przyrosła CI do kanapy.
Jest Ci siebie żal? I słusznie, bo nie dość, że jesteś leniwa, to do tego jeszcze głupia.
DLACZEGO GŁUPIA?
Głupia, bo nie szanujesz tego, co powinno być dla Ciebie najważniejsze.
Nie szanujesz siebie. Potrafisz wyciskać z siebie maksa, odbębniając w
pracy kolejne roboczogodziny i doprowadzając szefa do ekstazy kolejnym
arkuszem Excela. Potrafisz cierpliwie pocieszać przyjaciółkę, której po
raz trzynasty w tym miesiącu znowu w życiu nie wyszło. Potrafisz
zagryzać zęby, kiedy Twoja matka wisi Ci drugą godzinę na telefonie i
opowiada o tym, jak to sąsiadkę z klatki obok na pewno zdradza mąż.
Potrafisz spiąć się na tyle, żeby uszczęśliwić wszystkich dookoła, a nie
masz jaj, żeby powalczyć o siebie.
Zapomnij o tym, co myślą o
Tobie inni i zastanów się chwilę, co sądzisz o sobie sama. Czujesz się
dobrze w miejscu, w którym jesteś? Czujesz się dobrze w tej pracy, w tym
mieszkaniu, w tym ciele? Nie patrz na liczby. Nie licz centymetrów,
kilogramów, wydanych i zarobionych złotówek. Zadaj sobie tylko jedno, za
to bardzo ważne pytanie: czy w miejscu, w którym jesteś, jesteś choć
trochę szczęśliwa?
To niesamowite, że przejmujemy się opiniami
absolutnie wszystkich dokoła, ale rzadko kiedy myślimy o sobie sami.
Czyli nie przez pryzmat naszych matek, sióstr, przyjaciółek czy babć.
Nie przez pryzmat naszych byłych, przyszłych i obecnych facetów. Nie
przez pryzmat koleżanek z pracy, z którymi łączy nas jeden automat do
kawy, ani przez pryzmat elity sąsiedzkiej, która tylko czeka ze swoimi
poduszkami, aż na parapety zacznie docierać słońce. Im wszystkim nie
musisz się wcale podobać. Nie jesteś zupą pomidorową, żeby Cię wszyscy
lubili, ani karetką pogotowia, żeby Cię wszyscy potrzebowali. Trzymaj z
tymi, którzy są Ci bliscy, a opinią zrzęd przejmuj się tyle, co promocją
czopków na gorączkę – to, że jest, nie znaczy, że musisz z niej od razu
korzystać.
EGOIZM ZAWSZE SPOKO
Ja wiem, że chciałybyście
wszystkiemu podołać. Chciałybyście być fajne, ładne, zgrabne, lubiane.
Zdolne, inteligentne i bystre. I zwykle naprawdę jesteście, tylko nie
dajecie sobie szans i za mocno się wszystkim ograniczacie – kompleksami,
wyrzutami sumienia czy poczuciem winy. Pozwalacie, aby inni mieli zbyt
duży wpływ na Wasze życie. Zastanawiacie się, co wypada, a czego nie. Co
będzie dobrze, a co źle widziane. Pytacie: czy można spotykać się z
młodszym mężczyzną? Czy można chcieć rozwodu, kiedy ma się dziecko? Czy
można odejść do innego, kiedy obecnego się już nie kocha? A wiecie, co w
tym jest najgorsze? Że nie boicie się w tych decyzjach o siebie. Boicie
się, jak zareaguje druga strona. Wasze rodziny. Matki, ojcowie, dzieci.
Myślicie o wszystkich tak bardzo obsesyjnie, że pomijacie tych, których
sprawa dotyczy najmocniej. Pomijacie siebie.
Niestety, ale w
życiu ważny jest jednak egoizm. Nie uszczęśliwicie nikogo, jeśli same
nie będziecie szczęśliwe. Musicie zadbać o własne potrzeby, marzenia i
aspiracje, bo inaczej skończycie jak sfrustrowane panie Halinki z
poczty, których największą rozrywką w życiu jest chrupanie paluszków,
kiedy po drugiej stronie okienka pieklą się zniecierpliwieni petenci.
Zanim się obejrzycie, będziecie chodzić w ciuchach, jakie inni nosiliby
wyłącznie dla zgrywy, a z powodu kompleksów swoje życie seksualne
ograniczycie do pozycji, które nie wymagają oderwania od podłoża pleców.
Dziewczyny, nie tędy droga. Weźcie się w garść tu, teraz, zaraz. Bo im
będziecie starsze, tym będzie Wam ciężej.
Metabolizm spowolni, bo
takie rzeczy dzieją się po trzydziestce. Pracy nie zmienicie, bo
dziecko, kredyt, odpowiedzialność. Świata nie zobaczycie, bo jak wakacje
z rodziną, to pewnie nad Bałtykiem. Aż w końcu usiądziecie i
zapłaczecie, bo wiedziałyście, że należało po drodze coś zmienić, ale
nie zmieniłyście. Dlaczego? Nie będziecie tego wiedzieć. Tak, jak
dzisiaj nie wiecie.
NIE JESTEŚ LISKIEM CHYTRUSKIEM
Zwykle
przed zmianą wstrzymuje nas strach. Strach przed tym, że jesteśmy z tym
wszystkim same. Tymczasem zdradzę Ci tajemnicę. Sam to może być lisek
chytrusek pośrodku ogromnego lasu. Ty, jak chcesz schudnąć, to masz na
każdym osiedlu fitness, siłownię albo jakiś park. I w domu Chodakowską,
do tego za darmo, bo istnieje YouTube. Jak chcesz znaleźć nową pracę, to
masz od tego internet. Jak chcesz samorozwoju – setki podręczników,
kursów i lekcji. Naprawdę, nie szukaj wymówek. Masz 24 godziny.
Codziennie. Zanim powiesz, że to i tak za mało, przypomnij sobie pewne
mądre motto: Ten, kto nie chce, zawsze znajdzie powód. Ten, kto chce,
zawsze znajdzie sposób.
I jeśli początkowo będzie Ci trudno, a
inni będą Cię wyszydzać, podkopywać i odbierać pewności, to przypomnij
im, że ludzie dzielą się na dwa typy. Na tych, którzy wspinają się na
góry oraz tych, którzy siedzą w cieniu gór i krytykują wspinających się.
Oni już wybrali, chyba nie chcesz do nich dołączyć?
I tak,
pewnie, że wspinaczka zaboli. Tak samo, jak za dzieciaka bolały kolana,
kiedy kolejny raz zdzierałaś je sobie do krwi, ucząc się jeździć na
rowerze. Wątpisz, że się opłacało? Kolana pogojone, ale ile frajdy. I
jak niewiele w gruncie rzeczy Cię to kosztowało, skoro z efektów nauki
korzystać możesz do dzisiaj. Dlatego wstawaj i powalcz o siebie. Możesz
siedzieć w miejscu, jeśli tak Ci wygodnie, ale nie wolno Ci nie spełniać
swoich własnych oczekiwań i całe życie być z siebie niezadowoloną.
A ilekroć uznasz, że nie dasz rady lub do czegoś się nie nadajesz,
uśmiechnij się najszerzej jak umiesz i przypomnij sobie, co powiedział
znany bokser, Muhammad Ali:
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie..."
/J. Pachla/