"Znała
tego, który na nią czekał w każdy dzień tygodnia (...)
biegł ku niej
nie zważając na obecność ludzi, obejmował i mówił: jesteś.
Nie musiał
dodawać tego całego banalnego szajsu:
"kochana moja" lub "śliczna moja",
"tęskniłem za tobą".
Po prostu mówił: jesteś.
I to jego: jesteś,
odbierała jak najpiękniejsze wyznanie (...).
Nie potrzebowała innego.
Jestem, odpowiadała.
/Ewa Maria Ostrowska/
/Ewa Maria Ostrowska/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz