- Proszę pani, a za czym ta kolejka?
- Po miłość?
- Z importu?
- Nie, krajowa. Z importu bywa rzadko.
- A to nie jakaś chińska podróbka?
- A skąd mam wiedzieć?! Widzi pani, że sama stoję i się denerwuję!
- Hej, kobitki, chińskie podróbki to są na bazarze, a w tym sklepie dają gwarancję. Kupowałam już, to wiem.
- To czego pani znowu stoi?
- Bo mi tamta miłość nie pasowała. Niby wybierałam-przebierałam, a jak
rozpakowałam w domu, to się okazało, że nie to. Koleżance odsprzedałam
za pół ceny.
- A do której sklep jest czynny?
- Cholera wie.
Wiem tylko, że po 5 osób wpuszczają. Trzeci raz stoję. Dwa lata temu
stałam i w zeszłym roku – nie dotarłam. Szału można dostać, każdy ma
swoją miłość, a ja z pustymi rękami musiałam do domu wracać. (...)
- A ta miłość jest jakoś zapakowana? Jak ją sprzedają? Na wagę? Na metry, na litry, na kilogramy? Ktoś wie?
- Ja wiem! To gotowy produkt. Musi pani powiedzieć sprzedawcy, jaką
miłość pani chce. Potem idzie pani do przymierzalni. Jak się spodoba, to
pani kupuje, a jak nie będzie pasować, to sprzedawca poszuka czegoś
innego.
- Ja to chcę jakąkolwiek, nawet najskromniejszą… taką, której nikt nie chce, z odrzutu, wybrakowaną…
- Hej, ta pani, co chciała wybrakowaną! Proszę tu podejść bez kolejki! Wybrakowaną sprzedajemy bez kolejki, zapakować pani?
- A moja znajoma kupiła sobie w second-handzie. Widać, że noszona. Niby
sympatyczna, ale… jakaś taka zniszczona nieco… Nie dla mnie. A znajoma
korzysta. Kurz otrzepie, dezodorantem popsika i miłość jak nowa.
- A
moja sąsiadka przywiozła zza granicy. Co żeśmy jej zazdrościły!
Prezenty, bukiety, bankiety, namiętności… A potem się skończyło. Zaczęły
się łzy, groźby… Pewnie bateryjka się wyczerpała. Teraz dzielą dzieci.
- To już lepsza krajowa. Mamy przecież Biuro Ochrony Konsumentów!
- Następne 5 osób prosimy do środka! Nasi konsultanci pomogą wybrać odpowiednią miłość, zapraszamy!
- Ale towaru!
- Jaką pani sobie życzy?
- Nie wiem… Wieczną!
- Nie mamy dostaw wiecznej miłości od dawna. To ekskluzywny model,
ręczna robota. Musi pani szukać w antykwariatach. Albo w Galeriach Dzieł
Sztuki.
- No to niech będzie namiętna, wielka, gorąca, szalona! Jest?
- Jest. Proszę przymierzyć.
- Nie, nie podoba mi się, jakaś taka jaskrawa. A ta pani co przymierza?
- Model „słodka idiotka”. Głupiutka, bezbronna, naiwna. Mężczyznom tatusiowatym bardzo się podoba.
- A tamten model?
- To jest „Biznes Partner”. Partnerstwo, równouprawnienie, wspólne
interesy, przyjacielskie stosunki, oddzielne konta. Tu ma pani jedną
kieszeń na wspólny biznes, która dzieli się na dwie kieszenie w razie
potrzeby.
- Oddzielne konta mi się nie podobają. Ja bym chciała, żeby mnie utrzymywał…
- Modelu „Utrzymanka” niestety już nie mamy. Ogromny popyt, dostawy nie
zdążymy rozpakować, a już znika. Ale proszę się nie martwić, mamy duży
wybór. Mogę zaproponować ten: czysty, delikatny, wzniosły, nieziemski,
nazywa się „Romantyka”. Wiersze, spacery, księżyc, gwiazdy w prezencie,
gitara przy ognisku…
- Miło… Ale nie dla mnie. To już nie ten wiek, żeby przy ognisku… Coś bardziej konkretnego poproszę. A tamten model?
- „Władczyni”. Czarna skóra, maska, kajdanki, wysokie buty, ostrogi. Do kompletu dodajemy pejcz, obrożę i kaganiec. Pokazać?
- Nie! A tamten model, w kącie? Taki niepozorny? Szarawy?
- Może i niepozorny, ale na życie jak znalazł. Nazywa się „Równowaga”.
Wzajemne zrozumienie, spokojna kolorystyka, żadnych huśtawek, dzieci,
wnuki, wieczory przy kominku.
- Nudnawo…
- Fakt, żadnych nieprzewidywalnych wybryków… Ale ile elegancji! No i najdłuższy termin ważności. Prawie „wieczna”.
- Ale ja bym chciała ognia namiętności, trzepotania serca, niepewności, ryzyka!
- Proszę pani, nie można w jednym modelu połączyć wszystkich stylów! My
tu mamy albo-albo. Proszę się dobrze zastanowić czego pani chce?
- Chcę takiej miłości, żeby była namiętność i czułość, stabilizacja i
zrozumienie, odrobinę zazdrości, ale też zaufanie, przywiązanie i
wolność, dobry grunt dla przyszłej rodziny, również finansowy. I żeby
pasowało jak ulał.
- Przepraszam, ale tego modelu nie mamy.
- Jak to nie macie?!! To skąd ludzie maja taką miłość?
- To ręczna robota. Bywają prawdziwi mistrzowie – jeszcze nie wyginęli…
Ale na sprzedaż nie robią. Tylko dla siebie. Może pani też się nauczy? A
w sklepach z gotowymi wyrobami pani takiej nie znajdzie. I niech się
pani nie da nabrać na podróbki. Obiecują cuda na kiju, a potem same
reklamacje. Pani chce Idealnej Miłości, a to już jest dzieło sztuki,
owoc wielu lat pracy. Może jednak skusi się pani na model „Równowaga”?
To dobry produkt, jakość gwarantowana.
- Nie… nie wiem… muszę to przemyśleć…
- Jak pani sobie życzy. Do widzenia, dziękujemy i zapraszamy ponownie.
Następny z kolejki proszę! Mamy tu miłość dla każdego, kto nie ma czasu
na własnoręczne, osobiste komponowanie ekskluzywnego modelu… Do wyboru,
do koloru!"
/Na motywach opowiadania Iriny Sieminoj tłumaczyła Inga Zawadzka/