"Potrzebny mi ktoś, kto przyjmie mnie razem z tym wszystkim.
Kto powie
do mnie ‘Mała’ i pozwoli mi taką być.
Kto powie ‘puść te wszystkie
sznury, którymi się splątałaś’ i one puszczą.
Kto powie ‘jestem’ i
naprawdę tu będzie.
Kto nie złoży reklamacji. Nie odda z powrotem do
serwisu, bo uzna, że jednak nie chce się męczyć. Kto będzie chciał mnie
rozkręcić.
Zajrzeć do środka.
Ubrudzić się. Powymieniać zepsute części.
Żebym w końcu nie musiała być z kamienia.
Żebym mogła się rozpaść.
Rozpuścić. Rozlać.
Rozkleić.
Żeby chciał.
Nie zraził się.
Strzegł.
Zebrał mnie i schował w ramionach.
Trzymał.
Trzymał tak całą noc.
Żebym
mogła spokojnie zasnąć.
Uspokoić wszystkie rozdygotane części.
Rozchwiane fragmenty.
Żeby to w końcu ktoś bronił mnie.
Żeby to w końcu
przy mnie ktoś czuwał.
Żebym to w końcu ja mogła zamknąć oczy.
Żebym nie
musiała nic wiedzieć.
Żebym nie musiała stać na baczność.
Żebym mogła
wyłączyć radar, czujniki i alarmy.
Żebym nie musiała się spieszyć.
Uciekać.
Zrywać się na budzik.
Na znak.
Na sygnał.
Na niepokojący
dźwięk.
Na wypadek niebezpieczeństwa.
Żebym była pewna, że mogę tu być.
Że nikt nie liczy mi czasu. Nie daje mi go na kredyt.
Nie nalicza sekund
płatnych w późniejszym terminie.
W ratach. Z odsetkami.
Żebym była na
stałe.
Bez możliwości wypowiedzenia.
Zerwania.
Odstąpienia.
Nie na okres
próbny. Nie na trzy miesiące. Nie na rok plus miesiąc gratis.
Nie na
gorszy dzień. Nie na noc. Nie na dwie.
Nie na kolację bez śniadania.
Żebym była na co dzień.
Nie na telefon.
Nie z dostawą do domu.
Nie w
biegu.
Nie na szybko.
Bez umów.
Bez podpisów.
Z chęci. Bo lubi na mnie
patrzeć....
Bo nikt nie wybucha mu tak w rękach, jak ja.
Bo nie chce, żebym
bała się życia.
Bo nie dopuści do mnie więcej wątpliwości.
Nie pozwoli.
Obroni.
Żebym mogła obudzić się w tym samym miejscu.
Żeby nadal był.
Żeby trzymał.
Żeby było mi ciepło...."
/Marta Kostrzyńska/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz