środa, 3 października 2018

etap akceptowania



"Jestem na etapie akceptowania, mam wrażenie, że to ostatnia prosta. 
 Jest coś wartościowego w powrocie do dawnego zdarzenia, które było bolesne i wyczerpujące, 
o ile uda się rozpoznać stan i uczucie, które towarzyszyły zadanej ranie. 
Przez lata dorosłego życia reagowałam na dawno zadaną ranę. 
Jakby życie mnie zabierało w przeszłość, której nie chciałam przyjąć, zobaczyć.
 Teraz już wiem, że aby te powroty nie wydarzały się w nieskończoność, trzeba wrócić do momentu zranienia, ale świadomie, zanurzyć się, często w towarzystwie lęku. 
To pozwala zrozumieć, co się stało, 
ale też, co wyprawiam w różnych, trudnych emocjonalnie sytuacjach. 
Głupio mi to powtarzać, 
ale wierzę, że jestem szersza, większa i potężniejsza niż ta, którą widać, 
i wierzę, że dotyczy to nas wszystkich.
 Wierzę, że wybrałam sobie doświadczenia tego życia, 
że brakowało mi pewnych sprawności, 
że z określonych powodów urodziłam się właśnie w takiej rodzinie. 
Przez to inaczej widzę osoby, które mi rany zadawały, 
nawet jeśli długie sceny z własnego życia przypominały film Bergmana".
/Katarzyna Nosowska/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz