Wiesz, nie czuję już nic.....
Ale jeśli wrócisz tu, to spróbuje odpalić
tą zapałkę sprzed stu lat. Nic lepszego oprócz Ciebie mnie nie
spotkało. Ja chcę kochać i po to żyję. I przyjdę do Ciebie z całą moją
żałością. Wystarczy, że zadzwonisz. Będę. Nie musisz nic. Po prostu się
zjawię i zostaniemy pod tym niebem przy fabryce do końca, aż wyjaśnimy
sobie wszystko i poznam Cię od nowa. W końcu będę mogła Ci opowiedzieć,
jak bardzo nie liczą się gwiazdy na niebie, kiedy jesteś choćby
na metr ode mnie. Myślę, że nigdy Cię nie straciłam. Tylko nie wiem, co
teraz robisz, myślisz i dlaczego to wszystko takie skurwiałe, że nie
jesteśmy razem. Po prostu nic nie liczy się nic, nie opiszę inaczej
miłości, jak nie powiem o Tobie. Wszystko odbija mi się w Tobie. Nie ma
tego złego, co by na Ciebie nie wyszło. Nie zrozumiałam jeszcze, co się
stało. Wyjdę gdzieś, coś pośpiewam, trochę liznę filozofii. Lubię. Tylko
sól ziemii mi uciekła. Jałowość dobija, ale przynajmniej nie czuję się
już samotna. Za długo Cię nie ma. Nie pamiętam. Wiem tylko, jak się z
Tobą czułam. I codziennie aż do dziś potrafię się tym karmić, wyobraź
sobie więc co miałam dla Ciebie. Szkoda, że nie chciałeś. Ale wiesz, jak
coś, to pisz. Jestem póki nie umieram. Umierasz tylko powoli Ty, także
spiesz się, póki się tli. Trzymaj się barykady i nie spadniesz. Jestem
tam dla Ciebie, na końcu trwogi i lęków. Odwagi, Przyjacielu. Twoja na
zawsze choć w sumie nigdy nie byłam....
/..../
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz