środa, 28 września 2016

...przytulne (nie)bezpieczeństwo....






"Ja się nigdy nie przytulam w nocy, bo boję się, że mi się spodoba. Że wtedy pomyślę, że jednak fajnie się przytulić do tych piegowatych pleców, że mogłabym mieć głowę opartą o jego klatkę piersiową i nauczyć się oddychać głęboko bez obawy, że chucham mu nosem na piersi. Że mogłabym swoje stopy wplątać w jego, okrywać go kołdrą, jak tylko się przebudzę.
No, więc nie robię tego i boję się, jak ktoś tak robi wobec mnie. Wiem, strach przed brakiem wzajemności…W sumie nie lubisz, jak jakiś „on” się tak przytula. Boisz się wtedy. Czujesz się osaczona, nie wiesz czy możesz zrobić to samo czy automatycznie wtedy coś zacznie ci się wydawać. Boisz się, że poczucie bezpieczeństwa i samowystarczalności zniknie w momencie, w którym pozwolisz sobie złapać kogoś za rękę tak po prostu czy pocałujesz kogoś na dobranoc.
Bezpieczeństwo, które sobie zapewniamy skutecznie odsuwa nas od ludzi. Bo to jest pewien wybór, którego należy dokonać. Ja zawsze wybiorę opcję, której boję się najmniej. Wobec tego nie przytulam się z obawy przed odtrąceniem. Leżę sobie więc obok, odgradzając się kołdrą, bo to zawsze lepsze, niż dostać z łokcia w ramię. Wybieram przytulenie się do ściany i ewentualnie akceptację tego, że jestem przytulana. Chociaż wtedy czuję się niekomfortowo i chcę uciekać i najchętniej przeczekałabym w łazience do rana.
Świat zwariował, w dupach się ludziom poprzewracało,
żeby bać się przytulenia, dotyku, bliskości…
a nie bać się seksu."
/Paulina Hofman/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz