"To bez sensu, bo każdy następny związek jest taki sam. Po co przechodzić przez to samo jeszcze raz? Znowu te tańce godowe. A później znów kryzys, masakra. Nie wierzę w związki, w których zawsze jest idealnie. Skoro my sami nie wiemy o sobie wszystkiego, to jak możemy mieć wiedzę o drugiej osobie? Ja bym chciał poznać kobietę, z którą jestem, a to nie jest proces obliczony na pięć, dziesięć czy piętnaście lat. A skoro odbijam się w niej jak w lustrze, to poznając ją, poznaję siebie. Chciałbym uczynić relację z nią możliwie najbardziej pełną, czerpać z niej maksymalnie dużo wiedzy o sobie. Gdybym zmieniał partnerki, nigdy bym tego nie osiągnął, bo przerabiałbym tę samą lekcję i dochodził do tego samego punktu. Mam poczucie, że im głębiej wchodzimy w kogoś, tym głębiej wchodzimy w siebie, więc to interesujące, że ta konfrontacja działa pozytywnie na jedną i na drugą stronę.....".
/Robert Więckiewicz/
P.S.
"(...) było tak zimno, że całe przedpołudnie spędziliśmy w jej mieszkaniu, a potem włóczyliśmy się po kawiarniach, próbując nie upić się za bardzo. Czasem spotykaliśmy tam jej znajomych. albo wpadaliśmy na nich na ulicy. (...) Nie pamiętam już, co piliśmy, ale na początku musiało być grzane piwo. Raczej z sokiem niż z goździkami. Tak. A siadaliśmy tak, żeby móc obejmować się albo stykać udami pod stolikiem, prawie nigdy naprzeciw siebie. No wiecie, może widzieliście coś podobnego na starych filmach. (...) Minęły ze dwa lata i coraz częściej ona siadała w kawiarniach nie obok, ale naprzeciw mnie. Tyle, że wtedy nie przywiązywałem do tego wagi. Byłem ślepy jak szpak (...)"
/Jacek Podsiadło/
P.S.
"(...) było tak zimno, że całe przedpołudnie spędziliśmy w jej mieszkaniu, a potem włóczyliśmy się po kawiarniach, próbując nie upić się za bardzo. Czasem spotykaliśmy tam jej znajomych. albo wpadaliśmy na nich na ulicy. (...) Nie pamiętam już, co piliśmy, ale na początku musiało być grzane piwo. Raczej z sokiem niż z goździkami. Tak. A siadaliśmy tak, żeby móc obejmować się albo stykać udami pod stolikiem, prawie nigdy naprzeciw siebie. No wiecie, może widzieliście coś podobnego na starych filmach. (...) Minęły ze dwa lata i coraz częściej ona siadała w kawiarniach nie obok, ale naprzeciw mnie. Tyle, że wtedy nie przywiązywałem do tego wagi. Byłem ślepy jak szpak (...)"
/Jacek Podsiadło/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz