"Przyznam, że przez ostatnie trzydzieści lat,
dwa miesiące i osiem dni przeżywam nie najweselszy czas w swoim życiu.
Wszystko zaczęło się od moich narodzin, a potem było coraz gorzej.
W pewnym momencie też zaczęłam się strasznie nudzić.
Najpierw ludzie, potem miasta, podróże, rozmowy, memy, muzyka, filmy, alkohol, papierosy, a teraz jeszcze jedzenie.
Czy jak ja sobie coś zrobię, czy mi ktoś zrobi, czy zapłacę za to majątek, czy nie, wszystko smakuje, jakby ktoś mi się zrzygał na talerz.
Jestem znudzona tak bardzo, że nie nadążam z ziewaniem i w zeszłym tygodniu wypadła mi przez to szczęka. Chciałam komuś o tym powiedzieć, ale nim zaczęłam byłam znudzona własną opowieścią. Kurwa, przecież już raz to pomyślałam, ile można powtarzać to samo?
dwa miesiące i osiem dni przeżywam nie najweselszy czas w swoim życiu.
Wszystko zaczęło się od moich narodzin, a potem było coraz gorzej.
W pewnym momencie też zaczęłam się strasznie nudzić.
Najpierw ludzie, potem miasta, podróże, rozmowy, memy, muzyka, filmy, alkohol, papierosy, a teraz jeszcze jedzenie.
Czy jak ja sobie coś zrobię, czy mi ktoś zrobi, czy zapłacę za to majątek, czy nie, wszystko smakuje, jakby ktoś mi się zrzygał na talerz.
Jestem znudzona tak bardzo, że nie nadążam z ziewaniem i w zeszłym tygodniu wypadła mi przez to szczęka. Chciałam komuś o tym powiedzieć, ale nim zaczęłam byłam znudzona własną opowieścią. Kurwa, przecież już raz to pomyślałam, ile można powtarzać to samo?
Jak byłam młodsza zadawałam innym bardzo dużo pytań, teraz jak kogoś
poznaję, myślę sobie:
a, jebać to. Słucham jakichś ludzi, co do mnie mówią i nie wiem, czy ja mam to jakoś skomentować? Coś powiedzieć? Decyduję się w końcu, mówię i wstyd mi od razu strasznie, że było to takie głupie i nieciekawe, ale tak mi się myśleć o tym, że to było nieciekawe, bo już kiedyś przecież o tym myślałam. I nie wiem co mam zrobić ze swoją głową. Zapycham więc ją milionem informacji i kompletnie nic to nie zmienia. Może to dlatego, że od kilku już lat skutecznie unikam rzeczy wielkich i pięknych. Jak film, to tylko gówniany, z muzyki wybieram wszystko co średnie,
a wieczorami lubię poczytać jakaś złą książkę.
Ale i tak wpadam ciągle na coś, co ma być super, no i czasem faktycznie, jak miażdżenie serca, kompletnie nie do wytrzymania - nawet staram się nie patrzeć na niebo, żeby przypadkiem się nie wzruszyć i móc swobodnie oddychać, przeżyć to jakoś - ale zwykle to znowu super, super nuda.
I tak podtrzymuję swoje życie. Na śniadanie rzygi, na obiad rzygi, kolacji nie jem, rozmyślam raczej głaszcząc kota, wybieram miejsce w pokoju, gdzie by się tu powiesić. Przed zaśnięciem wyobrażam sobie jeszcze całe zło na świecie, wszystko mnie od tego boli, głowa mi pęka, przejmuję się Ameryką, Azją, Afryką, Biegunem Północnym i Południowym.
A od rana od nowa. Przekleństwa cisną się na usta, lecz ja nie klnę.
Człowiek zdenerwowany, nerwowy, by zapalił, ale mi się nie chcę.
Bez płaczu, bez krzyku, bez ciszy, bo cały czas ta napierdalanka w głowie: teraz kogoś gwałcą, zarzynają miliony świń, spalają lasy, a ja kurwa stoję i patrzę na telefonie, która godzina, na pulpicie mam listek. I dziś drukuję i podpisuję taki papierek, wiecie, że jak będę mieć wypadek, to żeby oddali wszystkie moje wnętrzności. Wątroba super, jelita, nerki, zero operacji, lata ćwiczeń, pięć porcji warzyw i owoców dziennie, cały układ odpornościowy, nawet kataru nie miewam, skóra bez blizn prawie, bez tatuaży, idealna i dla chrześcijanina, jasne włosy na nogach, całkiem udane stopy, luz miednica, obojczyki z klasą, przemiana materii bomba, co tylko chcecie.
Ale jak sobie myślę o sercu...
A masz chuju.
Jak Łajka w kosmos.
/Adelajda Truścińska/
a, jebać to. Słucham jakichś ludzi, co do mnie mówią i nie wiem, czy ja mam to jakoś skomentować? Coś powiedzieć? Decyduję się w końcu, mówię i wstyd mi od razu strasznie, że było to takie głupie i nieciekawe, ale tak mi się myśleć o tym, że to było nieciekawe, bo już kiedyś przecież o tym myślałam. I nie wiem co mam zrobić ze swoją głową. Zapycham więc ją milionem informacji i kompletnie nic to nie zmienia. Może to dlatego, że od kilku już lat skutecznie unikam rzeczy wielkich i pięknych. Jak film, to tylko gówniany, z muzyki wybieram wszystko co średnie,
a wieczorami lubię poczytać jakaś złą książkę.
Ale i tak wpadam ciągle na coś, co ma być super, no i czasem faktycznie, jak miażdżenie serca, kompletnie nie do wytrzymania - nawet staram się nie patrzeć na niebo, żeby przypadkiem się nie wzruszyć i móc swobodnie oddychać, przeżyć to jakoś - ale zwykle to znowu super, super nuda.
I tak podtrzymuję swoje życie. Na śniadanie rzygi, na obiad rzygi, kolacji nie jem, rozmyślam raczej głaszcząc kota, wybieram miejsce w pokoju, gdzie by się tu powiesić. Przed zaśnięciem wyobrażam sobie jeszcze całe zło na świecie, wszystko mnie od tego boli, głowa mi pęka, przejmuję się Ameryką, Azją, Afryką, Biegunem Północnym i Południowym.
A od rana od nowa. Przekleństwa cisną się na usta, lecz ja nie klnę.
Człowiek zdenerwowany, nerwowy, by zapalił, ale mi się nie chcę.
Bez płaczu, bez krzyku, bez ciszy, bo cały czas ta napierdalanka w głowie: teraz kogoś gwałcą, zarzynają miliony świń, spalają lasy, a ja kurwa stoję i patrzę na telefonie, która godzina, na pulpicie mam listek. I dziś drukuję i podpisuję taki papierek, wiecie, że jak będę mieć wypadek, to żeby oddali wszystkie moje wnętrzności. Wątroba super, jelita, nerki, zero operacji, lata ćwiczeń, pięć porcji warzyw i owoców dziennie, cały układ odpornościowy, nawet kataru nie miewam, skóra bez blizn prawie, bez tatuaży, idealna i dla chrześcijanina, jasne włosy na nogach, całkiem udane stopy, luz miednica, obojczyki z klasą, przemiana materii bomba, co tylko chcecie.
Ale jak sobie myślę o sercu...
A masz chuju.
Jak Łajka w kosmos.
/Adelajda Truścińska/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz