poniedziałek, 12 lutego 2018

wdzięczność bez granic / za wszystko i za nic



"Miałam nadzieję, że tego listu nigdy nie wyślę.
 Do ciebie ani do nikogo innego, 
bo myślałam też, że nikogo innego już w moim życiu nie będzie. 
Myślałam, że tylko ty jesteś i będziesz. (...)
Chciałam ci tylko powiedzieć, że byłeś jeden na milion. 
My byliśmy raz na milion, kiedy komety przelatują obok siebie tak blisko, że splatają się ogonami. Byliśmy jednym, ale nie tym samym. 
Całością, która nie składała się nigdy z dwóch połówek pomarańczy. 
Nie byliśmy połówkami, byliśmy całościami, z których wyrosła nowa przestrzeń doznań.
 Jesteśmy jak zbiory, które stworzyły razem zbiór nowy, niepowtarzalny. (...) 
Byliśmy tak bardzo, że myśląc o tym dzisiaj, zastanawiam się, 
jak w ogóle ludzie mogą tak z sobą przeżywać. (...) 
To się nie zdarza ludziom, a jeśli w ogóle, to raz na całe życie.
Najpierw chciałam ci napisać o smutku, który wypełniał mnie przez pierwsze tygodnie.
Smutek był tak ciemny, że nie umiałam już nic rozróżnić w świecie.
Potem chciałam napisać ci o żalu, a żal był tak głęboki, że nie widziałam dna.
Potem chciałam napisać ci o złości, bo złość była tak wielka,
że nie mogłam jej ogarnąć wzrokiem.
Potem chciałam napisać ci o tęsknocie,
ale była ona tak bolesna, że nie mogłam znaleźć złamanego słowa.
 Teraz chcę ci napisać o wdzięczności..."
/Anna Ciarkowska „Chłopcy, których kocham”/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz