"Jest coś we wspólnym sypianiu.
Nie mam na myśli seksu, ale zwykły
sen.
Wczoraj, po wielkiej burzy, zdenerwowany wyszedł z domu, zapalił
papierosa i wrócił.
Włączyliśmy film, utuliłam go, jako, że tylko tak
mogłam pomóc.
A on usnął.
Zwyczajnie usnął jak mały chłopiec zmęczony
całodzienną zabawą.
Nigdy wcześniej nie widziałam go tak bezbronnego i
tak spokojnego.
Zmienił pozycje, ale przytulił do siebie moja rękę,
później - policzek do czubka mojej głowy.
I gdy ja zasnęłam w oczekiwaniu,
całował mnie w czoło za każdym razem gdy się poruszyłam.
I zrozumiałam,
że tak naprawdę chyba nie da się być pewnym czyjejś miłości,
dopóki się
z kimś nie zaśnie, albo dopóki ktoś nie zaśnie przy tobie.
We śnie
wykonujemy akcje bezwarunkowo i tylko one mogą potwierdzić ludzkie
więzi.
Do tego, uważam,
że zasypianie przy kimś to akt absolutnej
ufności
bo nie ma stanu,
w którym jest się bardziej bezbronnym..."
/Katarzyna Biegańska/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz