"- Ona jest chyba takim typem kobiet, które tak jak koty, zawsze spadają na cztery łapy
- czemu tak uważasz? - zapytałem, chociaż wiedziałem jaka jest odpowiedź na to pytanie.
Znałem ją już trochę czasu.
Wystarczająco tyle, by wiedzieć, że ona lubi udowadniać jak silna potrafi być.
I choćby nie wiadomo co się działo i tak zawsze chodziła uśmiechnięta.
Ta gra udawała się jej. Wiedziałem, że to jest gra.
Nie wiedziałem tylko, czy ludzie zafascynowani jej osobowością i silnym charakterem,
bardziej wierzyli jej - czy w nią.
- spójrz na nią. - kontynuował - To kobieta sukcesu. Ona jest niezniszczalna.
Nawet jeśli tornado przejdzie po jej życiu to ona sama da radę przedmuchać cały teren z gruzów. Uważam jednak, że zdecydowanie zbyt długo dźwiga wszystko sama.
Potrzebuje mężczyzny godnego siebie - gdy to mówił, uśmiech pojawiał mu się na twarzy
- takiego, przy którym będzie czuła się jeszcze silniejsza, jeszcze bardziej pewna siebie.
Przy którym będzie czuła, że cały świat pada jej do stóp.
- Mówił o tym z takim przekonaniem, jakby właśnie znalazł drogę do jej serca.
Wiedziałem, że to od zawsze było jego marzeniem. Słuchałem jego filozofii z lekkim politowaniem. Uśmiechnąłem się pod nosem wiedząc, że mi się udało tę drogę poznać trochę lepiej.
- myślisz się kolego - odrzekłem
- kobiety takie jak ona nie potrzebują kogoś przy kim będą jeszcze silniejsze.
Ona potrzebuje kogoś, przy kim będzie mogła wreszcie rozpaść się na kawałki.
Kogoś, komu odkryje wszelkie swoje słabości.
Wcale nie będzie potrzebowała tego, cały świat padał jej do stóp.
Wystarczy jej ktoś, kto będzie dla niej całym światem...."
- czemu tak uważasz? - zapytałem, chociaż wiedziałem jaka jest odpowiedź na to pytanie.
Znałem ją już trochę czasu.
Wystarczająco tyle, by wiedzieć, że ona lubi udowadniać jak silna potrafi być.
I choćby nie wiadomo co się działo i tak zawsze chodziła uśmiechnięta.
Ta gra udawała się jej. Wiedziałem, że to jest gra.
Nie wiedziałem tylko, czy ludzie zafascynowani jej osobowością i silnym charakterem,
bardziej wierzyli jej - czy w nią.
- spójrz na nią. - kontynuował - To kobieta sukcesu. Ona jest niezniszczalna.
Nawet jeśli tornado przejdzie po jej życiu to ona sama da radę przedmuchać cały teren z gruzów. Uważam jednak, że zdecydowanie zbyt długo dźwiga wszystko sama.
Potrzebuje mężczyzny godnego siebie - gdy to mówił, uśmiech pojawiał mu się na twarzy
- takiego, przy którym będzie czuła się jeszcze silniejsza, jeszcze bardziej pewna siebie.
Przy którym będzie czuła, że cały świat pada jej do stóp.
- Mówił o tym z takim przekonaniem, jakby właśnie znalazł drogę do jej serca.
Wiedziałem, że to od zawsze było jego marzeniem. Słuchałem jego filozofii z lekkim politowaniem. Uśmiechnąłem się pod nosem wiedząc, że mi się udało tę drogę poznać trochę lepiej.
- myślisz się kolego - odrzekłem
- kobiety takie jak ona nie potrzebują kogoś przy kim będą jeszcze silniejsze.
Ona potrzebuje kogoś, przy kim będzie mogła wreszcie rozpaść się na kawałki.
Kogoś, komu odkryje wszelkie swoje słabości.
Wcale nie będzie potrzebowała tego, cały świat padał jej do stóp.
Wystarczy jej ktoś, kto będzie dla niej całym światem...."
/Nadia- Myśli ubrane w słowa/
P.S.
"Szukając sposobu, by się do niej zbliżyć,
ani przez sekundę nie pomyślałem, że stanie się moim szczęściem.
Z każdym upływającym dniem coraz mniej możliwe wydawało mi się przyznanie przed nią,
że nasze spotkanie nie było kwestią przypadku,
lecz wyłącznie skutkiem mojego zawodowego interesu.
Nie mogłem odkryć kart i szczerze jej powiedzieć,
że najpierw była tylko środkiem do celu, kluczem do pilnie strzeżonego świata jej ojca, zamkniętego przede mną na kilkutonowy rygiel.
(...) Nie mogłem jej powiedzieć, że zrozumiałem,
jaka jest naprawdę, że zburzyła moje wyobrażenia i sądy,
że zmusiła mnie, bym porzucił wszystko,
co - jak mi się zdawało - wiedziałam o niej do tej pory.
I nie mogłem jej powiedzieć, że przestraszyłem się,
bo zrozumiałem,
że jest pierwszą naprawdę wielką przygodą mego życia."
/Nino Haratischwili „Kotka i Generał”/
ani przez sekundę nie pomyślałem, że stanie się moim szczęściem.
Z każdym upływającym dniem coraz mniej możliwe wydawało mi się przyznanie przed nią,
że nasze spotkanie nie było kwestią przypadku,
lecz wyłącznie skutkiem mojego zawodowego interesu.
Nie mogłem odkryć kart i szczerze jej powiedzieć,
że najpierw była tylko środkiem do celu, kluczem do pilnie strzeżonego świata jej ojca, zamkniętego przede mną na kilkutonowy rygiel.
(...) Nie mogłem jej powiedzieć, że zrozumiałem,
jaka jest naprawdę, że zburzyła moje wyobrażenia i sądy,
że zmusiła mnie, bym porzucił wszystko,
co - jak mi się zdawało - wiedziałam o niej do tej pory.
I nie mogłem jej powiedzieć, że przestraszyłem się,
bo zrozumiałem,
że jest pierwszą naprawdę wielką przygodą mego życia."
/Nino Haratischwili „Kotka i Generał”/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz