"Przestała analizować i wtedy odkryła, że miłość w całej swojej
mistyce jest również wyborem. Wyborem życia, bo przychodzimy na ten
świat nie po to, by tkwić w bezsensie i monotonii.
A barwy naszej
egzystencji zależą od nas.
Zdecydowała się więc pokolorować swoje życie
podług barw,
które stopniowo zaczęła odkrywać w sobie.
Porankom nadawała
tonacje wschodu słońca- wtedy jej oczy nabierały blasku i pełni życia.
Popołudniami, gdy wiatr tańczył w jej włosach, lśnila blaskiem złota.
W porze obiadu była tęczą zdrowych posiłków, uśmiechów wysyłanych do
przechodniów,
przyjazną twarzą pełną zwykłej czułości.
Wieczorami, gdy
zaczynało zmierzchać, gdy dzień się jeszcze nie zakończył,
a noc nie
spowiła wszystkiego ciemnością,
była migocacymi gwiazdami,
które
rozswietlaly mroki trosk i problemów.
Nocą, gdy zasypiala była światłem
ukladajacym się w kształt jej ciała,
wszystkich krzyw i uwypukleń.
Lecz
najpiękniejszym kolorem była mieszanka odcieni jej bijacego zawsze w
rytmie miłości serca. Cicho podchodziłem i dotykalem tego miejsca .....,
by namacalnie poczuć,
ze i ja tworzę specyficzną
mozaikę w ferii barw jej życia....."
/M/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz